niedziela, 27 kwietnia 2014

Kobito - po co Ci to?

I wish i really knew that!Nie wiem w którym momencie swojego życia zaczęłam wierzyć, że posiadanie butów na wysokim obcasie, drogiej sukienki i szczupłej talii sprawi, że będę szczęśliwym człowiekiem. Uwierzyłam, że mój wygląd określa mnie w bardzo dużym stopniu. Podświadomie dążyłam do utraty kolejnych kilogramów, bo wierzyłam, że moje życie będzie lepsze z codziennym widokiem na 50 kg na łazienkowej wadze. Trudno się do tego przyznać, ale myślałam również, że to, że mam (albo będę mieć) ładne paznokcie, ładne włosy i gładką cerę, sprawi, że będę lepsza od innych. Że będę szczęśliwa. Nie wiem kto mnie tak okłamał. Nie wiem po co sama siebie tak okłamałam.

Dawno temu na Youtubie wśród vlogerek rozprzestrzeniał się tag "no make up week". Kiedy go wtedy oglądałam, patrzyłam na te dziewczyny jak na mega odważne jednostki, bo sama nie potrafiłabym na tydzień zrezygnować z makijażu. Zawsze miałam wiele fluidów, pudrów, tuszów do rzęs, eyelinerów i cieni. Nie zdarzało mi się pojechać do miasta (na uczelnię, do pracy) bez makijażu, chociaż czasem rano wyszłam po bułki z samym tłustym kremem na twarzy. Ostatnio rzeczywistość zweryfikowała moje uwielbienie do make-upu i lakierów do paznokci, bo w moim szalonym trybie życia po prostu ZABRAKŁO czasu na pełny makijaż czy pomalowanie paznokci czymś innym, niż odżywką. Szczytem wyciśnięcia czasu na pielęgnację było systematyczne olejowanie włosów, którego efekty już zauważam. Teraz doszłam do wniosku, że na co dzień wystarczy mi tusz do rzęs i coś do wyrównania kolorytu cery (którą muszę doprowadzić do używalności, bo trzy tygodnie w stresie + braku snu + beznadziejnym odżywianiu, zadziałało na nią katastrofalnie).

Poza tym tak właściwie, to po co nam makijaż? Dla kogo się malujemy?

Mam koleżankę, która nie jest klasyczną pięknością. Na ulicy pewnie żaden facet by się za nią nie obejrzał, ale to nie szkodzi, bo nie pochlebiałyby jej takie rzeczy, jak gwizdy nieznajomych mężczyzn. Z wyglądu nie wyróżnia się zupełnie niczym, jej skóra nie jest piękna, często ma z nią problemy, a jej sposób ubierania się można porównać do pani domu, która nie dba o to, co wkłada na siebie. Bo nie dba. Wygląd dla niej jest jedną z najmniej ważnych rzeczy. Bo w jej życiu liczą się jej pasje i ludzie, których poznaje. Jest bardzo mądra, interesuje się sztuką, dużo podróżuje, chodzi na koncerty, biega, ma chłopaka, udziela się w wielu organizacjach i studiuje dwa kierunki.

Kiedy ją poznałam, poczułam się przy niej płytka i pusta. W tej swojej obcisłej sukience, z fluidem na twarzy, pomalowanymi paznokciami. Poczułam się źle, bo uświadomiłam sobie, że zbyt wiele czasu spędzam przed lustrem, przed szafą, w sklepach i drogeriach. Że ten czas i pieniądze mogłabym spożytkować na rzeczy, które bardziej by mnie uszczęśliwiły. Na rzeczy, które by były bardziej DLA MNIE, a nie dla mojego otoczenia. Wiele moich mądrych i pięknych koleżanek się nie maluje. Zawsze patrzę na nie z lekkim podziwem i zastanawiam się jak one to robią, że bez make-upu wyglądają świetnie? Podczas gdy ja nawet w góry na wędrówkę zabieram kosmetyczkę i staram się jakoś niepostrzeżenie "ogarniać".

Zastanówmy się:
DLA KOGO SIĘ MALUJEMY?

środa, 23 kwietnia 2014

Przedziwne słowa kluczowe... czyli jak do mnie trafiacie?

Apple
Do różnych miejsc często prowadzą przedziwne drogi. Do mojego bloga również, a dzisiejsze sprawdzenie słów kluczowych w Google Analytics dostarczyło mi bardzo dużo przedniej zabawy. Od czasu do czasu zerkałam w blogspotowych statystykach na słowa, po których czytelnicy trafiali na mojego bloga. Jednak tam możliwe jest tylko sprawdzanie statystykza poprzedni miesiąc - Google Analytics daje o wiele więcej możliwości. Polecam sprawdzić dzięki jakim słowom w wyszukiwarkach inni odnajdują Waszego bloga :) z pewnością będziecie zaskoczeni!

Przedstawiam Wam moje TOP 15.

15. jak się szanować w związku - rozbraja mnie to, że ktoś może szukać odpowiedzi na to pytanie w Internecie
14. rzeczy o ktorych wqrto myslec - bo są rzeczy o których warto myśleć, a są takie o których nie warto ;)
13. mcflurry są większe w innych krajach - nie mam pojęcia na jakiej podstawie ktoś mógł szukać odpowiedzi na to pytanie na moim blogu
12. brian tracy którą ma żonę - :)
11. darmowe filmiki pierwszego razu dziewczyny na telefon komórkowy - niewiarygodne
10. taniec erotyczny na rurze porady - pisałam trochę o tańcu na rurze, ale nie uważam, że mogłabym udzielać porad w tej kwestii ;)
9. filmy porno i zdjiecia naj szczuplejszych k*** - serio?
8. dlaczego pomadka wychodzi ponad obwód ust - nie mam zielonego pojęcia :D
7. kobieta na osiołku czy mężczyzna - ale w sensie pierwszeństwa, czy co?
6. grube baby na lace - myślałam, że to poszukiwania jakiegoś obrazu czy czegoś, ale nie... to był film... i jestem w szoku, że szukając go można trafić do mnie
5. konsekfencje po zjedzeniu zaby - ale że takiej zielonej i rechoczącej?
4. czy moge zapytac kolzanke zeby mnieczyms poczestowala - nie, nie możesz...
3. co czuje telefon komórkowy - nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale zastanawia mnie to, że ktoś pomyślał o komórce w taki sposób. Brzmi jak temat wypracowania do 5 klasy szkoły podstawowej.
2. jak utuczyc dziewczyne do 100 kg - mam nadzieję, że u mnie na blogu nie ma ku temu zachęty!
1. farbowanie wydmuszek mną - nie wiem jak to skomentować...

Jest jedna rzecz, która mnie bardzo zmartwiła. Na mojego bloga odsyłają dziesiątki zapytań "mój facet mnie nie szanuje", "mój chłopak mnie nie szanuje", "mój mąż mnie nie szanuje", "dlaczego on mnie nie szanuje", "nie szanuje mnie", "mój chłopak mnie nie szanuje czy on się zmieni?", "co zrobić, żeby zaczął mnie szanować?", "czy chłopak mnie szanuje", "dlaczego wraca do niego, a on jej nie szanuje" itp. Dziesiątki, setki, tysiące. Tysiące podobnych historii, kiedy kobieta męczy się w związku, a facet traktuje ją koszmarnie. Widzę, że to bardzo poważny kobiet współczesnych kobiet (a może istniał on od zawsze?).

A jakie było najdziwniejsze zapytanie po którym czytelnicy trafili na Twojego bloga? I w jaki sposób Wy trafiłyście/trafiliście na mojego? ;)

niedziela, 20 kwietnia 2014

To nie to

Flowers
Nie wiem jak Wy, ale ja całe życie byłam zaprzyjaźniona z uczuciem, które mówiło mi, że "to nie to". Zawsze czegoś mi brakowało. Jestem bardzo krytyczna wobec siebie i rzeczywistości mnie otaczającej, więc bardzo często doświadczam uczucia, że coś jest niewystarczająco dobre albo czegoś mi brakuje. To nie jest tak, że na siłę wyszukuję błędy, niedociągnięcia i niedoskonałości. Nie jestem naczelnym narzekaczem, zawsze staram się dostrzegać pozytywne strony, ale uczucie jest we mnie, w środku. Nawet jeśli się nim z nikim nie podzielę (a zazwyczaj się nie dzielę, patrz tu).

Moje związki były zawsze bardzo trudne, bo ciągle z tyłu głowy zbierałam rzeczy, które mi przeszkadzają. Drobne, ale takie, które dodawały się do siebie. Bo nie przynosi mi kwiatów, bo przepada za piłką nożną, bo gra w głupie gry, bo nie toleruje mojego spóźniania się, bo lubi filmy akcji, bo zostawia resztki na talerzu, bo wkłada do zlewu kubki z torebkami herbaty. Nie wiem czy pisywaliście pamiętniki, ale moje aż kipią od zdań, które mówią, że czegoś mi brakuje, że powinnam być w innym miejscu, że obok mnie powinien być ktoś inny. Zawsze wyobrażałam sobie, że będę spełniona np. w liceum. Potem, że na studiach. Byłam na studiach, wydawało mi się, że zacznę "naprawdę żyć" jak zacznę pracę i się usamodzielnię.


DĄŻENIE DO ROZCZAROWANIA

Na pewno znacie historie dziewczyn, które nie czują się dobrze ze sobą, stawiają sobie cel i już widzą, że kiedy go osiągną, to będą szczęśliwe. Bez względu na to czy będzie to dążenie do szczupłej sylwetki, do osiągnięcia stopnia naukowego, czy do zamążpójścia. Jest droga, pełna trudu i wysiłku, ale na końcu ma być upragniona nagroda. Osiągnięcie celu = szczęście. Jaka szkoda, że często okazuje się, że na końcu drogi wcale nie ma tego szczęścia. Że stracone kilogramy wcale nie sprawiły, że nasze życie stało się lepsze, mgr przed nazwiskiem to nie było to, a zdobycie mężczyzny życia też okazuje się być czymś niewystarczającym. Na końcu tej drogi najczęściej jest pustka i rozczarowanie. Bo albo nagroda wydaje się nam być zbyt mała, albo na jej miejsce wskakuje kolejna, jeszcze bardziej niedościgniona.


niedziela, 13 kwietnia 2014

Opanowanie czasu

In home office☕🐝
W tym tygodniu czas absolutnie mnie pokonał. Zawsze wydawało mi się, że ułożenie sobie dobrze planu dnia, to tylko kwestia dobrej organizacji i na wszystko można znaleźć czas, jeśli się chce. Niestety... rzeczywistość weryfikuje wszystko. Dojeżdżanie do miasta, praca na etacie, treningi i życie towarzyskie wycisnęły ze mnie wszystkie soki. Nie miałam czasu na nic, a już zwłaszcza nie miałam czasu na sen. Dopiero teraz znalazłam chwilę na zastanowienie się co można by było zrobić, żeby następny tydzień był lepszy. Obiecałam sobie, że zrobię to w ten weekend, ale okazało się, że wróciłam do domu dopiero przed dwiema godzinami. Wystarczyło mi siły tylko na to, żeby zrobić sobie obiad na pół tygodnia i położyć się do łóżka.

W poprzednim tygodniu zapomniałam o sobie. W tym chciałabym o siebie trochę zadbać. Zwłaszcza o mój komfort psychiczny.

Muszę wspomnieć o jednej ważnej rzeczy - nie odczytujcie tego posta jako zwykłe narzekactwo. Powyższe zdania są spowodowane nagłą zmianą trybu życia o 180 stopni, ale kryją się za tym same fantastyczne rzeczy, które sprawiają, że czuję się spełniona i kompletna. Potrzebuję tylko kilku chwil na oddech i na dojście ze wszystkim do porządku dziennego. Zmieniłam pracę, dostałam się do miejsca, w którym bardzo chciałam się znaleźć. Daje mi to wiele możliwości rozwoju w branży, zawodzie, a dodatkowo spełniania marzeń. Dużo się zadziało.

środa, 2 kwietnia 2014

Kiełkownica DIY

No chyba nikt już nie ma wątpliwości, że jest wiosna pełną gębą! Mnie kojarzy się ona ze świeżymi warzywami i kiełkami. Nie mam zamiaru pisać tutaj o zaletach zdrowotnych kiełków, ale kiedy je zjadam zauważyłam, że mam lepsze trawienie i cera mi się poprawia. Zawsze na Wielkanoc wysiewam rzeżuchę i uwielbiam ją dodawać do wiosennych, kolorowych kanapek. Już dawno temu odkryłam, że uwielbiam kiełki, ale nie miałam kiełkownicy, żeby móc je uprawiać. Kiedy sadziłam je na wacie albo ligninie bardzo często pleśniały, a pleśni przecież jeść nie będę. Nie byłam pewna czy opłaca mi się zamawiać kiełkownicę przez allegro (bo nie byłam pewna czy nie wyląduje w szafce jako kolejny niepotrzebny sprzęt), a w sklepach jakoś nie umiałam jej znaleźć. Pomyślałam... że jakoś ją odtworzę po swojemu. I okazało się, że moja pseudo-kiełkownica może nie wygląda pięknie, ale świetnie spełnia swoją rolę.

Kiełki bardzo szybko wyrosły (lucerna i rzodkiewka), są cały czas nawodnione, nie pleśnieją i nie ma problemów z watą zaplątaną w korzonki. A przedmioty potrzebne do zrobienia pseudo-kiełkownicy na pewno macie w domu.